„Mnie jednak najmniej zależy,
czy będę osądzony przez was,
czy przez trybunał ludzki.
Nawet sam siebie nie osądzam.
Wprawdzie niczego sobie nie wyrzucam,
ale nie z tego powodu jestem usprawiedliwiony.
Tym bowiem, który mnie sądzi, jest Pan.
Dlatego też nie osądzajcie niczego przed czasem,
dopóki nie przyjdzie Pan, który
i rzuci światło na to, co ukryte w ciemnościach,
i wyjawi zamiary serc”
(1 Kor 4,3-5).
Ludzki osąd jest niesprawiedliwy.
Dopóki nie są znane motywacje.
Ba, nawet mój osąd samego siebie
również jest nie do końca sprawiedliwy.
Moje sumienie nie jest dobrym sędzią.
Ponieważ jestem tylko człowiekiem.